Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Choć jechaliśmy na nieznany nam teren, do spadkowicza z IV ligi, mieliśmy nadzieję, że przełamiemy klątwę inauguracji. Poprzednie trzy sezony na poziomie V ligi zaczynaliśmy od porażki. Pomimo tego, że nie przespaliśmy okienka transferowego, wzmocniliśmy każdą formację, mamy ogromny potencjał, a w samym spotkaniu nie brakowało nam okazji do strzelenia bramki, musieliśmy finalnie uznać wyższość rywala.
W wyjściowej jedenastce zadebiutowało trzech zawodników: w środku pola zagrali Szymon Piechocki i Tomasz Węcławek, zaś w roli napastnika wystąpił Jakub Mikołajczyk. Do składu po kontuzji wrócił również Martin Woroch. Ponadto na boisku od pierwszych minut mogliśmy oglądać zawodników doskonale znanych z występów w poprzednich sezonach.
Pierwsze minuty pokazały nam jak będzie wyglądał ten mecz. Meblorze nastawieni na budowanie akcji i wykorzystanie szans pod bramką rywali, Tarnovia zaś grająca z kontry. Ta opłaciła się gospodarzom już w siódmej minucie, kiedy po pierwszej z nich padł w polu karnym zawodnik z Tarnowa Podgórnego. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. W taki sytuacjach najczęściej drużyna „faulująca” ma wiele wątpliwości co do słuszności decyzji sędziego. Podobnie i tym razem, Meblorze nie mogli zrozumieć, gdzie był faul. Co ciekawe, po meczu sami gospodarze przyznali, że ten rzut karny im się nie należał. Decyzja jednak została podjęta, jedenastka przyznana, a wykonanie dobre i Tarnovia wyszła na prowadzenie. Meblorze, będąc wciąż myślami przy poprzedniej akcji, chwilę po wznowieniu gry pozwolili na drugi kontratak. Tym razem w sytuacji sam na sam górą był Patryk Guzikowski. Po tej sytuacji gra przeniosła się na połowę gospodarzy. Swarzędzanie przejęli inicjatywę, brakowało jednak konkretów. Próby strzałów i dośrodkowań często były blokowane, dzięki czemu Meblorze mieli w pierwszej połowie aż osiem rzutów rożnych. Nie potrafiliśmy jednak ich wykorzystać. Najbliżej strzelenia bramki byliśmy pod koniec pierwszej połowy, kiedy piłkę w pole karne posłał Patryk Niemczyk, a ta po strzale Jacka Kopaniarza uderzyła w słupek.
Na początku drugiej połowy znów dał o sobie znać Kopaniarz, jednak piłka po jego strzale poleciała obok słupka. Później, przez jakiś czas oglądaliśmy grę w okolicach środka boiska, bez konkretów z żadnej strony. Meblorze znów zaczęli zagrażać bramce rywali po godzinie gry. Dużo ożywienia w formację ofensywną wprowadził Tobiasz Jarentowski, kolejny debiutant w naszych barwach. Napastnik miał swoje szanse na wyrównanie, podobnie jak Mikołajczyk, jednak defensywa Tarnovii stawała w tym meczu na wysokości zadania. Szczególnie dobrze wyglądał bramkarz gospodarzy, który kilkukrotnie popisał się świetnymi interwencjami, ratując drużynę przed utratą bramki. I kiedy wszyscy wierzyli, że za moment uda się w końcu przebić, dobrze uderzyć, wykorzystać którąś z szans, stało się zupełnie odwrotnie. Gospodarze poprowadzili akcję prawą stroną. Złe ustawienie naszej drużyny dało możliwość podania do zupełnie niekrytego zawodnika, a kiedy ten dostał piłkę, miał przed sobą tylko naszego bramkarza. Uderzenie z kilku metrów dało dwubramkowe prowadzenie Tarnovii. Ostatni kwadrans to znów kilka prób Meblorzy. Na boisku pojawili się kolejni debiutanci: Dmytro Fabijansky, Kacper Rocławski i Paweł Nowaczyk. Pierwsze minuty w tym sezonie zanotowali również Dawid Gulczyński i Filip Pytlewski. Jednak wprowadzenie nowych sił nie odwróciło losów spotkania. Najbliżej strzelenia byliśmy w doliczonym czasie gry, kiedy po stałym fragmencie gry trzykrotnie uderzaliśmy na bramkę rywali, ale znów górą był bramkarz gospodarzy.
Nie udało się przełamać klątwy pierwszego meczu. Tarnovia zagrała bardzo dobrze w obronie i skutecznie w ataku. My za to popełniliśmy jeden poważny błąd w defensywie, a w ofensywie byliśmy bardzo bezbarwni.
Cieszy to, że potrafimy stworzyć sobie sytuacje, gramy do przodu, próbujemy różnych wariantów. Wczoraj zdecydowała skuteczność. A raczej jej brak.
Po meczu o parę zdań poprosiliśmy Damiana Knopika: Gratuluję zwycięstwa drużynie Tarnovii. W mojej ocenie zasłużyliśmy dzisiaj na zdobycz punktową. Po straconej bramce z rzutu karnego niestety nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji pod bramką przeciwnika . Zabrakło chłodnej głowy by wyrównać stan rywalizacji. Niestety w takich meczach musimy wykorzystywać swoje sytuacje. Rywal był skupiony wyłącznie na obronie i szukał swoich sytuacji w kontrze. Jeden nasz duży błąd w kryciu i drużyna gospodarzy zamknęła to spotkanie. Szkoda tego meczu , ale pierwsze koty za płoty PRACUJEMY DALEJ! Widać w drużynie duży potencjał. Mamy kilku nowych zawodników, którzy cały czas uczą się naszego grania. Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie wyglądało to obiecująco i będziemy dawać dużo radości naszym kibicom.
Dziękujemy najwierniejszym kibicom za przybycie i za doping. Dziękujemy również za słowa wsparcia po meczu. Jak widzieliście- walczyliśmy!
Nie zwieszamy głów. Wracamy do treningów i przygotowujemy się do kolejnego spotkania. To już w niedzielę. Wybierzemy się na bardzo trudny teren. W Kole zmierzymy się z tamtejszą Olimpią. Początek meczu o godzinie 15:00.