Po wyjątkowo słabym meczu w Kamionkach, z nadzieją na poprawę gry oraz wyniku podchodziliśmy do spotkania z Lechią Kostrzyn. Niestety i tym razem Meblorze zagrali źle i zasłużone trzy punkty zgarnęli goście.
Mecz nie układał się od początku. Już w trzeciej minucie Lechia wyszła na prowadzenie. Szybko stracona bramka w żaden sposób nie obudziła Meblorzy. Ocknęłi się dopiero dwadzieścia minut później, kiedy Lechia prowadziła już 2-0. Ten lepszy okres gry zwieńczony został bramką Jakuba Mikołajczyka. To jednak było wszystko na co było stać Meblorzy tego dnia. W drugiej połowie nie udało się doprowadzić do wyrównania, choć nasi zawodnicy mieli ku temu okazje. Trafili za to goście, ustalając wynik spotkania i zabierając komplet punktów do Kostrzyna.
Po meczu o komentarz poprosiliśmy napastnika Meblorza, Krystiana Antczaka: Na samym początku trzeba przeprosić naszych kibiców, którzy zawsze godnie nas wspierają, ale ostatnie dwie kolejki zawiedliśmy i nie odpłaciliśmy się im wynikami na boisku. Sobotnia porażka była naszą drugą z rzędu i nie ukrywam, że nasza postawa na boisku ostatnio jest słaba. Popełniamy za dużo błędów w sytuacjach gdzie nie powinniśmy i kosztuje nas to bardzo dużo. Myślę, że nie weszliśmy maksymalnie skoncentrowani w spotkanie i szybko daliśmy sobie strzelić bramkę jedną i zaraz drugą, co rywalowi dodało znacznie więcej pewności w grze. Ciężko mi znaleźć pozytywy tego spotkania, bo ewidentnie nie jesteśmy aktualnie tą drużyną, do której przyzwyczailiśmy przeciwników i naszych kibiców. Wydaję mi się, że brakuje nam trochę wiary w swoje umiejętności i w to, że naprawdę potrafimy grać w piłkę na dużo wyższym poziomie niż ten co prezentujemy aktualnie. To będzie kluczem w nadchodzącym tygodniu, żeby każdy z nas uwierzył, że potrafimy wrócić do swojego grania i postaramy się to przełożyć na niedzielny mecz z Polonią Środa Wielkopolska.
Przed Meblorzami kawał ciężkiej pracy aby w najbliższych meczach, z bardzo wymagającymi rywalami, odwrócić kartę i pokazać potencjał drzemiący w zespole. Wierzymy, że ten spadek formy jest chwilowy, a jeszcze tej jesieni zawodnicy dadzą kibicom dużo radości, a strata punktowa do pierwszych miejsc zmniejszy się na tyle by wiosną myśleć o walce o awans.