Patrząc przez pryzmat zeszłorocznych wyników, kibice mogli spodziewać się, że początek nowego sezonu przyniesie wiele radości. Wszak drugie miejsce w lidze oraz awans do finału barażu to wynik, który z miejsca postawił Meblorza w roli jednego z faworytów do awansu. Rezultaty pierwszych dwóch kolejek każą jednak zastanowić się, czy myśl tę zweryfikować, czy wierzyć, że podobnie jak w ubiegłym roku, zawodnicy zaliczają falstart, a w dalszej części sezonu będą seryjnie punktować. Wierzymy, że bliższy prawdy jest ten drugi scenariusz.
Na spotkanie inauguracyjne Meblorze wybrali się do Chodzieży. Miejscowa Polonia może pochwalić się świetnym obiektem oraz sporą rzeszą kibiców, wspierających zespół. Gospodarze awans do Redbox V ligi wywalczyli w, skróconym przez pandemię, sezonie 2019/2020. Przez dwa sezony byli drużyną, która kończyła rozgrywki w górnej części tabeli. W pierwszym roku uplasowali się tuż za podium, poprzedni sezon ukończyli na szóstej pozycji. Wiedzieliśmy, że teren będzie trudny, a zespół gospodarzy bojowo nastawiony. Nikt nie spodziewał się jednak takiego obrotu spraw.
Poloniści od początku przejęli inicjatywę i mocno nacisnęli Meblorzy. Wysoki pressing przynosił korzyści w odbiorze piłki i przedzieraniu się pod bramkę strzeżoną przez Huberta Przybylskiego. Choć gospodarze stworzyli kilka okazji to na bramkę musieli czekać aż do 39 minuty. Swarzędzanie skupiali się na kontratakach, jednak te nie stwarzały większego zagrożenia. Pierwsza połowa, choć ze wskazaniem na Polonię, nie zapowiadała tego co wydarzy się po przerwie.
Meblorze ruszyli odważniej do przodu, próbując przedrzeć się pod bramkę rywala i doprowadzić do remisu. Jednak to przeciwnicy strzelali. Najpierw drugą, później trzecią i czwartą. Zwieńczeniem bezsilności Meblorzy był rzut karny w ostatniej minucie spotkania, który ustalił wynik.
Rezultat ten, choć słaby, nie powinien być powodem do rozpaczy. Są mecze kiedy nic po prostu nie wychodzi. Trzeba o nich zapomnieć i wziąć się do dalszej pracy. A to, że nawet porażka na inaugurację nie przekreśla szans, najlepiej obrazuje poprzedni sezon. Wtedy Meblorze również przegrali pierwsze spotkanie. A jak skończył się sezon nie trzeba nikomu przypominać.
W drugiej kolejce i zarazem pierwszym meczu domowym, do Gruszczyna przyjechali Czarni Czerniejewo. Doskonale pamiętamy wiosenną potyczkę z przeciwnikiem i wynik 0-3. Była zatem podwójna motywacja: zmazanie zeszłotygodniowej plamy oraz rewanż za poprzedni mecz.
To spotkanie wyglądało już dużo lepiej. Swarzędzanie dochodzili do wielu okazji bramkowych, brakowało jednak skuteczności oraz trochę szczęścia i pomysłu na wykończenie akcji. Starania Meblorzy w końcu udało się zamienić na bramkę. Podanie Jakuba Byliny wykorzystał Michał Nowak i do szatni to gospodarze schodzili z korzystnym wynikiem. Obraz gry niewiele zmienił się w drugiej połowie. Nasi zawodnicy od początku zaatakowali bramkę Czarnych. Z podobnym skutkiem jak było to w pierwszej części meczu. Goście co jakiś czas wyprowadzali akcje, które zwykle nie zagrażały Hubertowi Przybylskiemu. Jednak na dwadzieścia minut przed końcem spotkania piłka po bardzo dobrym uderzeniu znalazła drogę do bramki i przyjezdni doprowadzili do remisu. Mimo kolejnych prób wyniku nie udało się zmienić.
Na pewno apetyty były większe. Gdyby poprawiła się skuteczność, ten mecz Meblorze mogli wygrać. Jest już jednak po ostatnim gwizdku. Mamy po dwóch meczach tylko punkt. Trenerzy wraz z zawodnikami na pewno przeanalizują co zawiodło. Wierzymy, że szybko wprowadzone zmiany zaowocują zwycięstwem w kolejnym meczu. W najbliższą sobotę wybierzemy się Śmiłowa, by tam powalczyć o pierwszy komplet punktów. Zapraszamy i zachęcamy do głośnego wspierania zawodników!
OLE SUPER MEBLORZE!